Oddziały




Personel medyczny WSS nr 4 brał udział w pionierskim badaniu PDF Drukuj Email

 

Ok. 100 ochotników z naszego szpitala brało udział w pierwszym w Polsce badaniu personelu medycznego pod kątem obecności przeciwciał na SARS-CoV-2. Wyniki pilotażowego eksperymentu badawczego zaprezentowano 2 października podczas konferencji prasowej w Śląskim Parku Technologii Medycznych Kardio-Med Silesia.

 

 

 

Nie mieli objawów, mają przeciwciała. Naukowcy zbadali personel medyczny pod kątem narażenia na SARS-Cov-2

 

Czy pracownicy służby zdrowia wykształcili odporność na koronawirusa? Część, która miała z nim kontakt, prawdopodobnie tak - są pierwsze wyniki eksperymentu badawczego mającego dać odpowiedź na to pytanie. Wirus krąży, zwłaszcza w tak dużej aglomeracji, jak śląska. Przed masowymi zakażeniami uchronić mogą tylko: zachowanie środków ostrożności i cykliczne badania przesiewowe personelu mającego bezpośredni kontakt z pacjentami.

Przypomnijmy, pod koniec lipca naukowcy z województwa śląskiego i opolskiego rozpoczęli pilotażowy eksperyment badawczy, polegający na wykonaniu testów serologicznych u pracowników ochrony zdrowia wybranych szpitali. Projekt był wspólnym przedsięwzięciem Uniwersytetu Opolskiego, Śląskiego Parku Technologii Medycznych Kardio-Med Silesia w Zabrzu i Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Do udziału w nim zaproszone zostały trzy szpitale nie-jednoimienne: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 4 w Bytomiu, Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Opolu i Centrum Medyczne Eko-Prof-Med w Miasteczku Śląskim.

Przebadanych zostało ok 300 lekarzy, pielęgniarek, diagnostów laboratoryjnych i ratowników medycznych. Dwukrotnie pobierano im krew żylną (w odstępie dwutygodniowym, aby uniknąć tzw.: „okienka serologicznego”). Po wirowaniu otrzymana surowica krwi posłużyła do wykonania badania serologicznego z użyciem testów immunoenzymatycznych (ELISA); gdzie oznaczono przeciwciała w trzech klasach: IgA, IgM oraz IgG. Wyniki badań wskazują, że część personelu medycznego miała kontakt z wirusem i wytworzyła przeciwciała w klasie IgG, które mogą warunkować odporność na ponowne zakażeniem koronawirusem SARS-COV-2 – mówi prof. Rafał Bułdak, kierownik Zakładu Biochemii Klinicznej i Diagnostyki Laboratoryjnej, Wydziału Lekarskiego, Uniwersytetu Opolskiego. Według dotychczasowych badań, prawdopodobieństwo ponownego zachorowania na COVID-19 u osób, u których wykryto te przeciwciała, jest małe. Niemniej sprawa nie jest do końca tak oczywista. Po pierwsze dlatego, że różny jest okres w którym te przeciwciała utrzymują się we krwi, to cecha osobnicza. Po drugie, w piśmiennictwie fachowym opisano 3 przypadki pacjentów, gdzie doszło do ponownego zakażenia po upływie 4,5 miesiąca od pierwotnego zakażenia (pomimo obecności przeciwciał w tej klasie). Trzeba jednak pamiętać, że są to jedyne trzy opisane przypadki na ponad 294 miliony wykrytych na świecie zakażeń – tłumaczy prof. Bułdak.

Dla przeprowadzających eksperyment naukowców najważniejsze są wnioski z diagnostyki przeciwciał IgG, powstające w trakcie rekonwalescencji. Dają one odpowiedź na pytanie, czy dana osoba miała kontakt z wirusem. Niemal 100% osób zarażonych SARS-COV-2 (objawowych) wytwarza te przeciwciała po ok. 17-19 dniach od zakażenia Okazuje się, że takie przeciwciała wytworzyła co 10. badana osoba z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu. W Uniwersyteckim Szpitalu Kliniczny w Opolu odsetek osób z przeciwciałami IgG wynosił nieco ponad 1%. Co ważne, dobór personelu do badań był losowy, ale mogli wziąć w nim udział tylko ci pracownicy, u których nigdy nie wykonywano testu genetycznego PCR na obecność SARS-COV-2 lub wynik takiego testu był ujemny. Testy genetyczne wykrywają nam obecność RNA wirusa niezależnie od tego, czy pacjent jest w aktywnej fazie choroby.

Testy serologiczne w klasie IgG, informują nas o tym czy dana osoba miała kontakt z wirusem (niezależnie od tego czy wystąpiły objawy choroby COVID-19- czy też nie) – mówi dr Elżbieta Woźniak-Grygiel – diagnosta laboratoryjny, specjalista immunologii laboratoryjnej, z zakładu Histologii, Wydziału Lekarskiego, Uniwersytetu Opolskiego. To znaczy, że testy przesiewowe pracowników Izb Przyjęć/Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych oraz personelu z pierwszego kontaktu, powinny być robione cyklicznie i w małych odstępach czasu, kiedy wirus jest aktywny, najlepiej co 5-7 dni – dodaje prof. Rafał Bułdak. Wydaje się nam oczywiste, że personel medyczny i pomocniczy pracujący w takich miejscach jak „wrota szpitala” czyli szpitalne oddziały ratunkowe, powinien być rutynowo i cyklicznie badany metodą PCR (genetyczną – wymaz z nosogardzieli ) na obecność wirusa SARS-COV-2.

Szpitale w Opolu i Bytomiu są porównywalne pod względem wielkości i liczby pracującego personelu, ale znajdują się w odmiennych aglomeracjach. Aglomeracja śląska to połączone ze sobą miasta, duże zagęszczenie ludności, wielkie zakłady pracy i duża liczba placówek służby zdrowia, w których personel przemieszcza się, obejmując dyżury. Aglomeracja opolska to kilka miast i przede wszystkim gminy miejsko-wiejskie o niskim zagęszczeniu ludności. Już sama struktura demograficzna tych dwóch województw może dostarczyć odpowiedzi dlaczego w województwie opolskim jest 10 razy mniej aktywnych zakażeń SARS-COV-2 względem województwa śląskiego. Oba szpitale w tym samym czasie wprowadziły te same reżimy sanitarne dotyczące przyjęć pacjentów (mobilna Izba Przyjęć, izolacja nowoprzyjętych pacjentów do momentu otrzymania wyników testu).

Szpital w Opolu postawił na regularne badanie personelu. Od maja odbywa się to u nas co 3–4 tygodnie – mówi Ewa Gawrylak-Dryja, kierownik Zakładu diagnostyki laboratoryjnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu, koordynatorka projektu w Opolu. Dzięki temu od razu wykluczamy osobę zakażoną. Z kolei szpital w Bytomiu w kwietniu i maju dwukrotnie zbadał wszystkich pracowników przesiewowo, odizolował tych, u których stwierdzono obecność koronawirusa i dodatkowo kierował na ponowne testy wszystkich członków personelu danego oddziału, jeśli poprzedni wynik testu PCR był dodatni. Bytom leży w samym środku aglomeracji, a wyniki tego eksperymentu badawczego pokazują, że wirus krąży. U większości nie daje on żadnych objawów, ale zakaźność dla innych może rozwijać się bezobjawowo już w trzecim dniu po zakażeniu – mówi dr Marcin Markiel z Izby Przyjęć Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu, koordynator projektu w Bytomiu. Należy zatem jak najszybciej wyłapywać osoby zakażone, u których nie występują żadne objawy, po to by dalej nie roznosiły wirusa.

Profesor Rafał Bułdak argumentuje: Niewykluczone, że w populacji mamy tzw. super-roznosicieli – czyli osoby, które są zakażone koronawirusem (dodatni wynik testu PCR). Choć nie mają absolutnie żadnych objawów, to mogą zarażać inne osoby. W chorobach zakaźnych często jest tak, że część zarażonych, np. 20%, odpowiada za 80% kolejnych zakażeń.

 

Wszyscy uczestnicy badania są zgodni – regularne wymazywanie personelu jest najtańszą formą utrzymania zdrowia w każdej populacji i każdym społeczeństwie. Wyobraźmy sobie skutki braku kontroli abstynencji od alkoholu u zawodowych kierowców – mówi Renata Mond-Paszek z Zakładu Biochemii Klinicznej i Diagnostyki Laboratoryjnej oraz Zakładu Diagnostyki Laboratoryjnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu. Podobnie jak w obecnej pandemii, mamy w tej grupie kierowców objawowych (pod wpływem); których wyłapiemy po wyglądzie (objawy) lub alkomatem (w zakażeniu badamy temperaturę ciała). Od lat w medycynie pracy stosuje się oznaczanie takich parametrów jak GGTP, czy desjalowana forma transferyny- CDT, których poziomy znamiennie rosną u osób spożywających regularnie alkohol i wracają do wartości referencyjnych po około miesiącu abstynencji. Nie sądzę, by ktokolwiek miał wątpliwości co do zasadności wyłapywania osób nietrzeźwych za kółkiem. Nie powinniśmy ich mieć także w przypadku badań personelu ratującego ludzkie życie.

Późną jesienią – według Światowej Organizacji Zdrowia – może nadejść druga fala pandemii koronawirusa. Połączona ona będzie z jesienno-zimowymi przeziębieniami i grypą. Tymczasem szpitale zarówno w Bytomiu, jak i Opolu notują znacznie więcej osób zgłaszających się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego i Izby Przyjęć. To efekt ograniczonego dostępu do lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Liczba pacjentów, która zgłasza się do nas po szybką diagnostykę, żeby ominąć kolejki do specjalisty, to sytuacja, z którą borykamy się od lat – mówi dr Marcin Markiel z WSS nr 4 w Bytomiu. Podczas epidemii problem narasta, odnoszę wrażenie, że lekarze POZ czują się usprawiedliwieni wystawiając pacjentom e-skierowania do szpitali w trakcie teleporad. Nie tędy droga. My ratujemy życie osób najbardziej zagrożonych. Taka liczba nieuzasadnionych wizyt nie tylko utrudnia nam ratowanie życia, ale też naraża personel na zakażenie SARS-Cov-2, mimo, że stosujemy dostępne środki ostrożności, takie jak stroje barierowe czy noszenie masek.

 

Badania przeprowadzone przez śląskich i opolskich naukowców potwierdzają, że SARS-Cov-2 utrzymuje się w organizmie krótko, a największe niebezpieczeństwo stwarzają osoby, które mogą zarażać bezobjawowo. Poza tym, obecność przeciwciał IgG u niektórych pracowników służby zdrowia, przy całkowitym braku objawów choroby, potwierdza, że najprawdopodobniej są oni chronieni przed re-infekcją.

Potwierdziły się również słowa prof. Sławomira Kasperczyka z Katedry Biochemii w Zabrzu, Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, kierownika projektu, który mówił, że testy serologiczne to konieczność. Badania przeciwciał są uzupełnieniem metody genetycznej i dają pełniejszy obraz rozprzestrzeniania się wirusa w środowisku – mówił prof. Kasperczyk. Wiele organizacji, w tym Światowa Organizacja Zdrowia oraz Centra Prewencji i Kontroli Chorób rozpoczynają już badania specyficznych przeciwciał anty-SARS-CoV-2 na globalną skalę.

 

Przypomnijmy, jednostką koordynującą projekt pilotażowy: „Ocena narażenia pracowników ochrony zdrowia na koronawirusa SARS-CoV-2 metodami serologicznymi na podstawie analizy obecności przeciwciał klasy IgG, IgA oraz IgM w surowicy krwi - osób aktywnych zawodowo od marca do czerwca 2020 r.”, jest Śląski Parki Technologii Medycznych Kardio-Med Silesia w Zabrzu. Jak zapewnia prezes placówki, Adam Konka, obecnie trwają końcowe prace nad raportem podsumowującym. Wyniki i wnioski z przeprowadzonych badań zostaną przekazane do: Ministerstwa Zdrowia, Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz władz samorządowych województw: śląskiego i opolskiego – mówi Adam Konka.